top of page
Szukaj

Józef Reguła

  • Działalność Tradycyjna
  • 8 wrz 2015
  • 8 minut(y) czytania

Czasem aby artysta zyskał sympatię i uznanie społeczeństwa nie koniecznie musi mieć wyższe artystyczne wykształcenie. Czasami wystarczy prawdziwy zapał i otwartość na ludzi. Taki właśnie jest Pan Józef Reguła. Niezwykle ciepły człowiek, który w swojej rzeźbie właśnie taką energię przekazuje.




Jak wyglądały Pana początki z rzeźbą?

Rzeźbę „załapałem” dopiero w wojsku, wcześniej mnie to w ogóle nie interesowało. Miałem wtedy chyba 23, 24 lata. Można powiedzieć, że w pewnym momencie „dostałem od anioła pałą w łeb”… ponieważ mój znajomy z Krakowa rzeźbił i gdy zobaczyłem jego prace coś mnie tknęło

– że to jest to.

Pod koniec służby człowiek myślał żeby się jak najprędzej wyrwać, tak zajmowałem sobie czas.

Po wojsku już zacząłem i potem stopniowo coraz bardziej mnie to pochłonęło. Jestem samoukiem.





Czy ktoś potem zainteresował się Pana talentem?

Zainteresować się.. owszem, były różne osoby. Na przykład pan Staszewski, który był instruktorem w Tarnobrzeskim Domu Kultury. Jest on plastykiem z wykształcenia. Obecnie jest już na emeryturze chyba w Sulisławicach, ale nadal maluje.



Zatem jest Pan związany z rzeźbą ponad 30 lat?

To znaczy do 90 roku rzeźbiłem niedużo. Szukałem jakby swojej drogi. A potem gdy wybudowałem dom w 93 roku potrzebne były pieniądze. Musiałem zająć się tym na całego i myśleć jak to sprzedać, jak tu zarobić.

Tak jak mówię, tutaj ludzie z okolicy dużo mi pomogli. Na przykład pan Zarębski… popularyzował mnie w jakimś sensie ze swoją działalnością… proponował wystawy… Oraz wcześniej wspomniany pan Staszewski. W okolicy często miałem jakieś wystawy. W domu kultury w Staszowie również.




Jak Pan ocenia swoją twórczość?

W okolicy jest sporo twórców. Jednak nie ma tego typu jak ja ponieważ ja mam inklinację tworzenia przemysłowo. W jakim sensie? Prowadzimy rodzinny interes – lodziarnię. I ja muszę mieć rzeźbę. Wystawiam tam swoje prace. To nie jest tak, że ktoś tylko przychodzi i zamawia... bo są tacy którzy tylko czekają żeby ktoś przyszedł i zamówił. Tak to można czekać do końca świata i jeden dzień dłużej… Ja muszę mieć rzeźbę bo wtedy mam komfort.

Ktoś przychodzi, a przychodzą głównie kobiety. To one są inspiracją. Bardzo dużo tematów mam właśnie dzięki nim. Nie wszystko sam wymyśliłem.

Rzucają pomysłami ponieważ chcą coś mieć. Pytają "Czy da się to zrobić?" - Ja wtedy określam czy się da, jak to wyjdzie. Ja znam materiał a kobiety nie. Potem ten pomysł przerabiam ileś razy, magluje to żeby też się nie nudzić… i wychodzi coraz lepiej. Dlatego mam rzeźbę zawsze bo jak ktoś przychodzi to jak z naczyniami Zepter… musi być gotowe. Ja sprzedaje głównie te gotowe, bo gdy ktoś widzi, to wie od razu co mu się podoba, a na zamówienie jest różnie… może się podobać, a może niekoniecznie. Chociaż ja też robię na zamówienie…

Są również artyści, którzy robią wszystko doskonale. Tak doskonale, że nie widzę w tym uciechy. Nie wiem dlaczego. Te dzieła są tak perfekcyjne, że mnie to nie bawi. Moje rzeźby są pokrzywione,

w pewnym sensie zdeformowane. Ja jestem elastyczny. Wykorzystuję każdy kawałek drewna. Uważam, że każdy jest cenny.

I gdybym nie był taki elastyczny to pewnie tych dziesięciu czy tam dziewięciu tematów bym nie robił w życiu. Mnie wszystko ciekawi. Będzie krzywa deska, nie będę jej prostował tylko ją wykorzystam, tak jak tu właśnie widać. Ktoś inny by je wyrzucił. A ja tu dorabiam pewne segmenty, widzę coś, widzę ruch. Obrabia się tylko jakiś pewien zarys. I to jest piękne, tworzyć z naturą.




Wie Pan ile obrazów sprzedał Van Gogh? Jeden, tuż przed śmiercią. A w ostatnim roku życia namalował ich dwieście. Tak się podobały.. w ogóle się nie podobały.

Nie oszukujmy się… Ja mam klientkę w Stanach, która bierze po kilkaset dolarów za rzeźbę. Takie coś trafia się rzadko. Właśnie po wystawie w Stanach Zjednoczonych mi się trafiła taka Pani. Od zawsze o tym myślałem…no i marzenie się spełniło. Marzenia się zawsze spełniają. Tylko, że trzeba czasem bardzo długo na nie czekać.


Trzeba marzyć.. Na początku ja nic nie umiałem rzeźbić przecież.

Pierwsza rzeźba, którą zrobiłem to jest głowa. Ta głowa wygląda trochę jakby Indianin, jakby egipska twarz. Mnie bardzo fascynuje cała historia różnych narodów i cywilizacji. Teraz nie czytam prawie w ogóle bo nie mam kiedy.

Chrystus frasobliwy, jedna z pierwszych figur. Robiłem całą niedzielę, żeby żonie się spodobać.


Jedne z pierwszych figur wykonanych przez pana Józefa Regułę





No właśnie. Tematyka, jaka i dlaczego?

Przeważnie - Religijna, obyczajowa, wiejska… nienawidziłem pracy na roli ale lubiłem to rzeźbić. Mój Tata był młynarzem stąd temat młyński.


Płaskorzeźba, temat "młyński". Józef Reguła

Judaistyczna. To jest bardzo duża tematyka w świecie rzeźb.

Skąd judaistyczna tematyka u Pana?

Mieszkamy na miejscu gdzie mieszkali żydzi. W Połańcu był taki czas że było więcej Żydów niż Polaków. Poza tym brat stryjeczny żony mnie zainspirował. Ja nie miałem wcześniej pojęcia o Żydach. Namawiał mnie abym spróbował rzeźbić w tej tematyce. Zacząłem też czytać powieści Singera. To są niesamowite książki, jeżeli chodzi o wiedzę na temat rzeźby, ponieważ temat religii judaistycznej jest bardzo plastyczny.

Postacie jakie tworzę to Chasydzi. Oni są chodzącą religią, obyczajem, swoistą kulturą. Przecież oni nie powstali w Izraelu tylko tu, w Europie Południowo Wschodniej, na terenie Ukrainy, Białorusi, Polski. W tym rejonie właśnie byli ich wybitni przywódcy.



Rzeźbić bardzo lubię kwiaty. Jak zaczęło się z tą tematyką? Jak już wspominałem, robiłem bardzo dużo rzeźb o tematyce judaistycznej do Krakowa, natomiast w momencie kiedy był zamach w Nowym Yorku, to nagle wszystko się skończyło. Zauważyłem, że po tym okresie bardzo dużo turystów przestało przyjeżdżać. Zredukowało się 60, 70 %... Musiałem główkować jak zastąpić ten temat czymś innym aby jakoś normalnie funkcjonować.

Ja to robiłem po prostu żeby żyć i mieć pieniądze. Taka jest prawda. Wszyscy malarze, Rembrandt i inni też gdyby nie pieniądze i nie ci którzy ich fundowali to by nie mieli z czego żyć... A Michał Anioł to co?! To jest prawdziwa siła i prawdziwy Bóg, napędza wszystko. Po prostu musiałem zmienić tematykę ponieważ budowałem dom. Mało tego, dzieci się kształciły, córka się kształciła , cały czas były potrzebne pieniądze... W związku z tym musiałem wymyślić nowe tematy żeby tutaj się sprzedawało.. Ruch się zmniejszył diametralnie. Podrożały bilety, ludzie się boją tych szaleńców różnego typu.. no i poszedłem wtedy w dużą ilość kwiatów. Kwiatami manipulowałem. Powstawały różne dziesiątki wersji. Kwiaty są wdzięczne, ponieważ one są neutralne. Nikt się nie obrazi ani nie wyczyta czegoś niepotrzebnego gdy dostanie taki prezent. Czy to będzie człowiek religijny czy ateista ale kwiat to jest kwiat. Na ślub można dać czy na wszelkie inne okazje. Poza tym to wdzięczny temat. Wywołuje pozytywne emocje.




Jak Pan dobiera drewno?

Czasem trzymam kawałek drewna bardzo długo ponieważ nie wiem co mam z nim zrobić. Szkoda mi jest go zniszczyć… Leży tak 2, 3 lata i patrzę na niego i nagle jest ten impuls … Bo ja mam drewna na 200 lat życia <śmiech>. Cała moja piwnica jest pełna drewna.

Człowiek popada w pewną paranoję po jakimś czasie. Gdy jechałem do Krakowa - bo w Krakowie sprzedaję rzeźby od 93 roku, czasem zawoziłem judaistyczną tematykę na Kazimierz. - to tu koło Pacanowa , wzdłuż drogi zaczynają się lipy. Ile razy jechałem to myślałem o tych gałęziach… Nie wszyscy robią, natomiast ja robię małe figurki z gałęzi, dlatego, że mają one naturalne krzywizny, są miększe od innych materiałów, są bardziej plastyczne. Wystarczy je ciąć i wychodzą z nich różne postacie. Obecnie nie mam wiele tego bo wszystko się rozchodzi.

Ja cierpię niemożliwie jak ktoś takie gałęzie niszczy. Ja wiem z drugiej strony, już teraz mi trochę przeszło, że nie przerobie wszystkiego, nie jestem w stanie tego uratować.

Ale mamy następcę, syn rzeźbi, córka maluje.


Figurki Wojciecha Reguły


Ikona wykonana przez Julię- córkę Józefa Reguły


Można by doszukiwać się podobieństw.

Podobieństwa to może tematyka. Z technicznego punktu widzenia są różne. Z resztą każdy rzeźbi inaczej. To nie jest tak że dziadek i wnuk będą robić to w ten sam sposób. Ludzie nie są maszynami, w związku z tym nie będą identyczni.




Co jest dla Pana inspiracją?

Kobiety. Kobiety są w ogóle dziełem sztuki same w sobie. Kobiety są kreatywne, mają przeróżne pomysły, ale wiadomo nie potrafią ich zrealizować. Dlatego przychodzą do mnie.

Dzięki kobietom mam takie tematy jak koguty, obecnie w ciągu roku robię ich z 10 sztuk.

Kwiaty… na początku robiłem tylko słoneczniki. Słoneczniki są bardzo wdzięczne. Kiedyś pewna kobieta poprosiła abym zrobił jej motyw z makami. Zacząłem więc myśleć jak tego "maka" opracować. W malarstwie to rach-ciach i już, w rzeźbie to nie jest takie proste. Myślałem, myślałem, nocami myślałem …No i w końcu udało się, zrobiłem. Potem maki już poszły i jest to motyw który często robię do sklepu. Tak samo z malwą. Tak wygląda u mnie proces tworzenia.

A żonie robię bardziej specyficzne, pracochłonne. Nasturcja – to jest trudny kwiatek wg mnie do zrobienia.. nasturcja czy konwalie.




A czy rzeźbił Pan w jakimś egzotycznym drewnie?

To mnie właśnie interesowało, te różne egzotyczne drewna. Ale u nas ciężko jest z dostępem do takiego rodzaju drzewa. Czasem, gdy ktoś ze znajomych jechał za granicę, namawiałem aby mi coś przywieźli. Oczywiście myśleli że żartuję.

Próbowałem rzeźbić w czarnym dębie. Jest to drzewo, które prawdopodobnie rosło kilkaset lat temu. Obecnie znajdują się w dnach rzek. Ta duża rzeźba przed domem jest właśnie z czarnego dębu, który został wyłowiony z Wisły niedaleko połanieckiej elektrowni. Można powiedzieć, że jest to jedna z najstarszych atrakcji Połańca.

Gdy zobaczyłem to drzewo od razu się zachwyciłem. To był kloc długości 20 m albo więcej. Wyglądał jak kolumna rzymska i ten ogromny pniak, który jest tak plastyczny… Kupiłem go od mężczyzny który łowił je w rzece. Zrobiłem z niego światowida.

Wiek tego dębu to ok. 200 lat. Liczyłem na słojach plus minus, dokładnie obliczyć się nie da. Ale kiedy to rosło, możemy się tylko domyślać.




Światowid - rzeźba wykonana z czarnego dębu, znajdująca się w Połańcu przed domem artysty




Kto miał wpływ na Pana twórczość?

Wielki wpływ miała na mnie moja żona. Ponieważ aby jej zaimponować, musiałem główkować co zrobić. No i oczywiście kobiety. Facetów jakoś bardzo to nie interesowało. Poza tym napędza mnie moja ciekawość tematów i ciekawość drewna.




Co chce Pan przekazać przez swoją twórczość? Bo my uważamy że dzieła wykonywane ręcznie posiadają energię związaną z artystą.

Wszystko co robi człowiek a nie maszyna ma swoją wartość. Każdy ma jakąś energię. Nie wiem czy ja sam czy moje rzeźby mają szczęście… bo czasami gdy przychodzą do mnie klienci to mówią że moje rzeźby przynoszą im szczęście, że to są ciepłe rzeźby.

Nie mam wykształcenia plastycznego a ludzie są zachwyceni. A przecież ilu jest takich ludzi wykształconych plastycznie, którzy nie mogą sobie poradzić.

Myślę że trzeba być kontaktowym. Mi pracuje się świetnie w plenerach. Uwielbiam gdy ktoś przychodzi, inspiruje, zwłaszcza dzieci. Wtedy z miłą chęcią z kimś pogadam, pożartuję. Jak ktoś nie ma do tego charakteru i jest nieśmiały to nic na siłę nie zrobi.



Ryby - motyw, który Pan Józef przeważnie wykonuje podczas plenerów.




My uważamy że ludzie teraz doszli do kresu gdzie będą powoli mieć dość i będą odchodzić od tej masowości, co Pan o tym sądzi?

Już mają. Jakiś czas temu to zauważyłem. Była kultura plastiku jednak zaczyna ona dominować w innych dziedzinach. Ludzie już nie wieszają plastiku, powoli od tego odchodzą.

W 70 latach wchodziły pierwsze plastiki. Były bardzo prymitywne… ale jak się ludzie tym zachwycali… Na przykład ortalionowymi płaszczami, koszulami non-iron. To był przebój. Dzisiaj ludzie zachwycają się czymś innym, m.in. tym, że każdy nosi komórę. Być może będą się za jakiś czas śmiać z tego… bo wyjdzie coś innego.



Płaskorzeźba przedstaawiająca pracę młynarza.


Jak wygląda Pana obecna działalność artystyczna?

Rzeźbię na całego. Jeszcze jakoś daję radę. Ludzie nawet nie pozwolą mi przestać. Gdybym chciał to i tak przychodzą i czegoś chcą.

Ja dziennie pracuję po 7, 10, nieraz 12 godzin. Kiedy już mam dość rzeźby i tego wszystkiego to ja już nawet nie chce z nikim gadać, tylko siadam na rower i jadę w las, tam gdzie są stróżki i całe lesisko albo jadę na ryby…. Potrzebuję widzieć przyrodę.


Fragment domowej galerii Józefa Reguły


 
 
 

Comments


Starsze artykuły
Popularne artykuły
Archiwum
Jesteśmy na:
  • Facebook - Black Circle
  • Google+ - Black Circle
  • Twitter - Black Circle
  • Pinterest - Black Circle
  • Instagram - Black Circle
  • YouTube - Black Circle

JESTEŚMY NA:

  • Facebook Clean
  • White Google+ Icon
  • Twitter Clean
  • Pinterest Clean
  • Instagram Clean
  • White YouTube Icon
© 2015 Działolność Tradycyjna

ZASUBSKRYBUJ AKTUALIZACJE:

Zostałeś subskrybentem

bottom of page